We mgle.

Szybko nadchodzący zmierzch. Idę na przystanek, na autobus. Dziesięciopiętrowy blok świeci światełkami poszczególnych mieszkań, z daleka mrugają kominy kopalni. Niebo ma brązowawy odcień od światła żółtych ulicznych latarni. Zimno, para ucieka z ust. Szybki marsz pozwala utrzymać ciepło. Muzyka też chyba grzeje – w słuchawkach „Freunde” z repertuaru Die Toten Hosen. I te obrazki, miejsca i sytuacje pojawiające sie przed oczami. Wspomnienia. Ale i plany.

Za dwie godziny bede wracac inną drogą. To nie kwestia wyboru, to liczy się czas przedostania się między punktami A i B. Za dwie godziny na dworze będzie gęsta mgła. Znów taka jesienna, mimo leżącego tu i ówdzie śniegu. Tramwaj będzie trząsł na zwrotnicach i hałasował na łukach w rytm piosenek Dylana.

Mimo wszystko dobrze czasem odkleić się od komputerowego monitora… Zobaczymy jakie efekty przyniesie to na jutrzejszych laborkach. „Nie wierz w cuda – polegaj na nich!”.

Jedna odpowiedź to “We mgle.”

  1. ciekawe jakie efekty w moim przypadku przyniesie to w czwartek na kolokwium z matematyki

Dodaj komentarz